Hej dzisiaj kolejny dzień za mną. Jestem mega zdenerwowana. Paluszek mi grozi. Jestem już coraz bardziej słaba z dnia na dzień słabnę promyk nadziei na na lepsze jutro maleje. Może opisze trochę dzisiejszy dzień.
Zaczął się całkiem normalnie niby nic. Wstałam do szkoły, zaspałam. Poszłam zapalić przed szkołą i poszłam. Wyszły po mnie koleżanki razem się spóźniłyśmy na pierwszą lekcje. Niby wszystko okej ale już na pierwszej lekcji komentarze przy nauczycielach przez Kacpra że niby szlug za długi i się spóźniłyśmy a sam nie lepszy... Później nic się takiego nie działo. Na obiadowej przerwie odnosiłam szklankę po piciu do okienka i przechodziłam obok Paluszka.
"Ojj nie zmieściłaś się?" Dostałam pierwszy komentarz z jej strony poza paroma kurwami jakie posypały się na poprzednich przerwach... Nic się nie odezwałam. Tak dałam jej satysfakcje, ale ja nie chciałam sobie psuć reszty dnia kłótnią z Paluszkiem. kolejne lekcje jakoś zleciały ale ostatni był wf... Pani zauważyła że klasa jest podzielona na dwie grupy wiec po lekcji nas zawołała do siebie i zapytała czy dzieliliśmy się opłatkiem standardowo wszyscy odpowiedzieli że tak. Pani więc zapytała czy wiemy co to znaczy. Nikol odpowiedziała że chyba nie wszyscy patrząc na nas wtedy się wtrąciłam że "Nikola nie wie" Pani nie zwróciła na to uwagi. Zaczęła nam coś mowić że dzieliliśmy się opłatkiem to powinniśmy zakopać nasze topory i wgl ale wtedy powiedziałam, że z resztą dziewczyn się nie dzieliłyśmy opłatkiem. Zaczęło się gadanie i wgl. ale na koniec wniosek był taki że musimy przeprowadzić mediacje. Tsssa już to widzę mniejsza z tym olałam to zdenerwowałam się tylko ale olać to. Wróciłam do domu i była u mnie Gośka siedziałyśmy na fb i napisał do mnie Grzesiek popisałam z nim i powiedziałam mu że paluszek chce mi obić mordę jak się dowiedziałam ot takiej jednej dziewczyny w szkole. Zdenerwował się i napisał do niej ona mnie do niego wyklinała i wgl i dodała post że mnie zabije na fb. Pod tym tysiące komentarze i że mi mordę oklepie znowu. Ona jest psychiczna dosłownie chyba serio zaczynam sie jej bać... Umiem się bić nie raz komuś już przyjebałam ale jednej osoby od niej się boje. Wiem że jak mi zajebie to będzie ze mną słaaaaabo. Denerwuje już się. Kiedyś byłam osobą do której bali się podskoczyć teraz to ja jestem tą która boi się odezwać.
Kolejny dzien płacze na nore rany pojawiają się na mich nadgarstkach kolejne myśli o samobójstwie pojawiają sie w mojej głowie. Wmawiam sobie że wszystko jest okej ale czy jest? Zastanawiam się czy nie zacząc brać narkotyków może mi to pomoże trochę szkoda mi tyle kasy...
Ja miałem kiedyś podobnie do Ciebie. Narkotyków nie polecam, rok leciałem na kodeinie i morfinie. Po odstawieniu depresja nasila się nie do wytrzymania. Jedyną radą jest systematyczna praca nad sobą i własną samooceną, psychiatry nie polecam (chyba że trafi się taki, co po 5 minutach nie jest skłonny wypisywać od razu leków). Koniec końców ja ze swojej depresji wyszlem, ale opiaty wypaliły ze mnie emocje. Społeczeństwo uważa mnie teraz za jednostkę antyspołeczną i psychopatę - ale czuję się szczęśliwy. Tak więc trzymaj się!
OdpowiedzUsuń